niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział 6.

                                                  6. Rodzinne sekrety cz. 2
Zaczynało się ściemniać. Śnieg przestał padać , ale nadchodzący mróz dawał się we znaki. Wokoło nie było widać żywego ducha. Słychać było tylko skrzypiący śnieg pod moimi stopami. Nadal nie docierało do mnie to co usłyszałam kilka godzin temu. Czułam tak ogromną złość, że miałam ochotę coś rozwalić. Całe moje dotychczasowe życie zmieniło się o 360 stopni i to w dzień przed wylotem na Genesis, przed samym finałem. Miałam ogromny żal do matki. Nie wiem, czy wytrzymam długo w jej towarzystwie bez amantury. Nigdy nie należałam do spokojnych osób.
Stanęłam przed drzwiami domu nie mogąc zrobić następnego kroku, jakby jakaś niewidzialna bariera zastawiała mi drogę. W końcu jednak wzięłam się w garść i weszłam do środka. W domu było ciemno i strasznie cicho. Poszłam na górę po schodach. Dostrzegłam promień światła wychodzący z sypialni rodziców. Im bliżej podchodziłam, tym wyraźniej słyszałam czyjś płacz, na pewno mamy. Ona była moim przeciwieństwem. Zawsze wrażliwa, pełna dobroci, przede wszystkim  nie umiała krzywdzić, tak mi się przynajmniej wydawało. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam ją zapłakaną siedzącą na krześle. Podniosła wzrok i niemalże natychmiast przytuliła mnie.
- Jak dobrze, że wróciłaś. Tak się martwiłam. - wyszlochała. Nie odwzajemniłam uścisku. Stałam obojętna. Nie mogłam inaczej, nie po tym co zrobiła.
- Przyszłam, żebyś mi to wszystko wyjaśniła, od początku do końca. - mówię sucho. Początkowo nie wiedziała od czego zacząć co powiedzieć. Usiadłyśmy przy stoliku obok siebie. Patrzyłam na nią wyczekująco. W końcu wzięła głęboki wdech i zaczęła.
- To było ponad 20 lat temu... Skończyłam wtedy 18 lat i razem z moją siostrą Alyson (mamą Mei) poszłyśmy świętować do klubu Night City. Świetnie się bawiłyśmy. Na parkiecie było strasznie dużo ludzi. Wpadliśmy na siebie nie wiedząc kiedy i jak. Przetańczyliśmy razem pół nocy. Miałam wrażenie, że znamy się od dawna. Potem zaczęliśmy się coraz częściej spotykać, ale w ukryciu. Pewnego razy nakryła nas moja siostra, jednak obiecała, że zachowa to w tajemnicy. Tak było przez 3 lata, wspaniałe lata. Bardzo go kochałam. Wiedzieliśmy o sobie wszystko, chciałam, żeby tak było zawsze, ale.. To się nie mogło udać...
- Dlaczego, nic z tego nie rozumiem!
- Z powodu moich rodziców. Byli jednymi z najbogatszych i wpływowych ludzi na Akillianie. Mama miała salon mody, a ojciec potężną firmę. Nigdy nie zaakceptowaliby tego, gdybym wyszła za pirata. Wydziedziczyliby mnie, dokładnie tak mi powiedzieli, gdy odważyłam się im w końcu wyjawić prawdę. Musiałam to zakończyć. Powiedziałam Corso tylko, że to koniec i wybiegłam. Próbował mnie zatrzymać, ale stracił mnie z oczu. Nie powiedziałam mu, że jestem w drugim miesiącu ciąży. Kilka tygodni później wyszłam za G'radona. Byliśmy przyjaciółmi od kiedy pamiętam, ale wiedziałam, że od jakiegoś czasu czuł do mnie coś więcej. To wspaniały człowiek, zawsze mnie wspierał. Pochodził również z dobrze sytuowanej rodziny więc moi rodzice nie mieli nic przeciwko. Na ślubie za oknem dostrzegłam znajomą twarz, to był twój ojciec. Patrzył na mnie. Musiałam szybko odwrócić wzrok, bo łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Nigdy o nim nie zapomniałam. Po kilku miesiącach pojawiłaś się ty, byłaś całym moim szczęściem. Mój mąż i Alys niedługo poznali prawdę. Byli dla mnie ogromnym wsparciem. Chciałam, żeby ci niczego nie brakowało. G'radon kochał cię jak własną córkę i pomógł wychować.
- Skoro miałaś taki dobry kontakt z siostrą to czemu 2 lata temu wyprowadziliśmy się na Shadows z powodu jakiejś nonsensownej kłótni?
- To nie było tak. Alyson odkąd się urodziłaś namawiała mnie, abym powiedziała Corso, że ma córkę. Oczywiście nie zgadzałam się, więc wzięła sprawy we własne ręce. Udało jej się skontaktować z nim i powiedziała mu o tobie. Zanim do nas dotarł udało mi się szybko przenieść razem z wami na Archipelag Shadows, tak byście się nie spotkali. Teraz już wszystko wiesz. - kończy podsuwając mi zdjęcie. - To jedyne jakie mam.
             

Biorę je do ręki. Próbuję być spokojna, ale cała ta sytuacja wydaje się być beznadziejna. Patrzę na matkę marszcząc brwi, już mam wybuchnąć, ale widząc jej smutne oczy pojmuję, że też nie było jej łatwo. Odpuszczam i mówię.
- Z jednej strony cię nawet rozumiem, a z drugiej ani trochę. Jeżeli go kochałaś z wzajemnością to dlaczego tak bałaś się rodziców? Przecież mogłabyś być z nim. Miałabym normalną rodzinę...
- Alex, chciałam, żebyś żyła w jak najlepszych warunkach. Bałam się, że nie damy rady sami się utrzymać, szczególnie w  czasach wielkiego wybuchu. - odpowiada. Wzdycham ciężko.
- Najbardziej boli mnie to, że nie chciałaś żebym się dowiedziała prawdy. Oszukałaś i jego i mnie. Nie dość, że nie dowiedział się od ciebie, to jeszcze zaraz po tym uciekłaś ze mną. Pewnie teraz myśli, że to ja nie chciałam go poznać. - mówię z wyczuwalną złością.
- Na pewno nie. Córeczko, ja tylko chwiałam ci oszczędzić bólu.
- Ale mówiąc mi to dopiero po takim czasie zadałaś mi go ze zdwojoną siłą. Właśnie teraz przed finałem. - wyrzucam.
- Zrobiłam źle, teraz to zrozumiałam. Przepraszam.
- W porządku, nie chcę się z tobą kłócić do końca życia. - odpowiadam, a na twarzy mamy pojawia się cień uśmiechu. Siedzimy jeszcze przez chwilę. Wybaczyłam jej, chodź to nie zmienia faktu, że zawiodła moje zaufanie.
- Pójdę już, jutro wylatujemy.
- Dobrze. Życzę ci powodzenia w grze.  - mówi na pożegnanie.
Jest już całkiem ciemno. Idę w kierunku Akademii. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Patrzę na zaśnieżone drogi i domy. Naglę ciszę przerywa dźwięk mojego cholofonu.  Naciskam zielony przycisk i ukazuje mi się sylwetka mojej kuzynki.
- Jak tam? Zaczynałam się już o ciebie martwić. - mówi.
- W porządku. Opowiem ci wszystko jak wejdę. Za jakieś 15 minut powinnam być.
- Okay, to czekam. - odpowiada i rozłącz się.
Wreszcie znalazłam się w ciepłym budynku. Zdjęłam płaszcz i weszłam do pokoju jednak nikogo nie było.
- "Gdzie są dziewczyny?" - dziwię się. Z korytarza słychać było jak ktoś biegnie. Pospiesznie wyszłam na hol i zobaczyłam Marka.
- Co się dzieje? - pytam rozkojarzona.
- Micro'Ice miał mały wypadek. - mówi zdyszany.
- Że co? Ale jak, kiedy?
- W parku rozrywki. Chciał się popisać przed Yuki. Zjeżdżał na snowboardzie z trasy dla zaawansowanych. Wkrótce stracił panowanie i wjechał w drzewa.
- O nie. Chodźmy szybko zobaczyć co z nim. - odpowiadam i oboje biegniemy w stronę gabinetu Dame Simbay.  Tam zastaliśmy resztę drużyny. Czekaliśmy ze zniecierpliwieniem. W końcu wyszła do nas.
- Co z nim Simbay? - pyta D'jok zrywając się z miejsca.
- Spokojnie, to nic aż tak poważnego. Jest przytomny i czuję się dobrze. Niestety jego kostka jest skręcona. Przez co najmniej 3 tygodnie nie może trenować. - odpiera lekarka.
- O nie, nie zagra w finale. - odzywa się Rocket.Wszystkim było żal przyjaciela. Niestety jego kontuzja była również ciosem dla drużyny. Trener zwołał wszystkich do sali treningowej.
- Słuchajcie. - zaczyna. - Niestety Micro-Ice nie da rady zagrać z nami w finale jak wiecie, więc jego miejsce zajmie Alex. Nie ma doświadczenia w meczach tej klasy, więc musicie jej pomagać. Alex, będziesz trenować 2 razy więcej niż pozostali. - oznajmia.
- Rozumiem, nie ma problemu. - odpowiadam pełna gotowości.
- Jestem pewna, że wygramy i ten puchar, tylko musimy współpracować. - odzywa się kapitanka.
- Go Snow, Go! - mówią wszyscy. Potem rozeszliśmy się. Postanowiłam odwiedzić kontuzjowanego kumpla. Leżał na łóżku ze zrezygnowaną miną.
- Hej mistrzu Akilliańskich wzgórz. - mówię na powitanie. - Jak tam się czujesz?
-  Nie jest najgorzej, ale świadomość, że nie zagram w finale mnie dobija.
- Jakoś nie widać tego po tobie. - odpowiadam z uśmiechem.
- Wiesz taki macho jak ja umie ukrywać każdy smutek. - mówi tym swoim specyficznym tonem kończąc szerokim uśmiechem. - Nie martwię się, bo wiem, że mam dobrego zastępcę.
- Mam nadzieję, że podołam. - odpieram.
- Widziałem jak grasz, jesteś świetna. Co prawda nie tak jak ja...
- Och z pewnością. - odpowiadam i oboje wybuchamy śmiechem. Rozmawiamy tak jeszcze dobre pół godziny.
- Pójdę już, w końcu jutro wylatujemy.
- Dzięki, że wpadłaś. - mówi na pożegnanie. Przed drzwiami stoi Yuki. Widać było, że jest zmartwiona. Weszła zaraz po mnie. Micro-Ice'a na pewno ucieszy  jej widok.
 Weszłam do pokoju; dziewczyny oglądały holo TV.
- Co tam słychać w świecie? - pytam, widząc program sportowy.
- Shadows przegrali z Elektras. - odpowiada Tia
- Przynajmniej jedna dobra wiadomość. - odpieram.
- Cicho! - odzywa się nagle Mei. - Mówią o nas.
Podchodzę bliżej.
- Callie, podobno zawodnik Snow Kids - Micro-Ice, doznał paskudnej kontuzji. - komentuje Nork
- Tak, okazuje się, że nie zagra w finale, co oznacza, że Alex schodzi z ławki rezerwowej. - odpowiada reporterka.
- To duże ryzyko wystawiać niedoświadczoną napastniczkę w rozgrywkach tak wielkiej wagi.
- Jestem, pewna, że sobie poradzi, w końcu Snow Kids zawsze nas pozytywnie zaskakują. Na tym kończymy nasz program. Do zobaczenia cholowidzowie.
Mei wyłącza TV.
- Jeszcze pokarzesz im co potrafisz.  - mówi.
- Mei ma rację, jesteś naszą tajną bronią. - odzywa się Tia.
- Dzięki, jesteście wspaniałe. Obiecuję, że dam z siebie wszystko. - odpowiadam.
Dwie godziny później położyłam się na łóżku. Nie mogłam zasnąć. W mojej głowie było tyle myśli. Odczuwałam wielką presję związaną z finałem. Było to moje największe marzenie. Czułam, że nie mogę zawieść Snow Kids i zagrać jak najlepiej potrafię, by pomóc drużynie w zwycięstwie. Wiedziałam też, że jak tylko znajdę się na Genesis muszę się spotkać z Corso. Muszę poznać mojego ojca.
**********************************************************************************
Ciąg dalszy nastąpi ;). Gdybym miała więcej czasu napisałabym więcej, ale niestety ;). Mam nadzieję, że nie jest zbyt nudny. Ostatnio zrobiłam nowy filmik, jeżeli macie ochotę zapraszam do oglądania:
 https://www.youtube.com/watch?v=GX-NSegmvWk

6 komentarzy:

  1. Rozdział jak zwykle świetny, chociaż moim zdaniem wszystko za szybko się toczy. Pomysł z tym wypadkiem, wypalił ci!!! Fajnie się czytało szkoda, że taki krótki ten rozdział!!! :(
    Mam pytanie w jakim programie robisz te rysunki??? Są świetne!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki :). Cieszę się że czytasz te moje wypociny :). Fakt akcja szybka, jakos zawsze mam z tym problem xD. Dziś miałam ograniczony czas, a chciałam już dodać na blog :/. Rysunki robię w Paint Tool Sai, bardzo fajnie się nim pracuje ;).

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy rozdział. Czytam od pierwszego rozdziału. :))) Ciekawi mnie kiedy Alex spotka się z Corso. A i świetne obrazki ;DD Pozdrawiam;>>

    OdpowiedzUsuń
  5. O jeeejciuuu. Fajny blog. :D I opowiadanie. :D I fajny pomysł z Corso. :3
    (przy okazji powiem, że u mnie też będzie parę, jak ja to nazywam, "koligacji rodzinnych" ;))
    Czekaj na kolejny rozdział. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A właśnie! Bym zapomniała. Jak napisała Deidara Cake - świetne obrazki! ;D

      Usuń